Jeśli ktoś jest łobuzem bez serca, a za to chce mieć dużo pieniążków, to oto opisuję sposób jak to skojarzyć. Otóż ogólna idea jest taka: wyobraź sobie, że pożyczasz od kolesia 100 zł. Przepijasz kasę, a żeby móc ją oddać, to po tygodniu pożyczasz od kogoś 300 zł. Z tego oddajesz 150, a 150 przepijasz. Żeby oddać tę kasę, to po tygodniu pożyczasz od kogoś 700 zł. Z tego 350 idzie na spłatę długu, a 350 na przelew. I tak to się kręci, ponieważ zawsze spłacasz w terminie, to każdy chętnie ci pożycza. No, do czasu aż wszystko przekroczy rozsądne granice i musisz uciekać za granicę. Tyle teoria (ja na to wpadłem już w jednocyfrowym wieku chyba).
A w praktyce jak to wykonać? Oto: zakładasz firmę - badania paranaukowe nad biopolem. Płacisz ludziom za to, że zakładasz u nich w mieszkaniu detektor biopola. Detektor wygląda jak zwykła próbówka z zielonkawym płynem (próbówka 1.20 zł, akwarelki 5 zł). Ktoś się do ciebie zgłasza, ty mu dajesz probówkę. On ją stawia w pokoju, a zielony płyn (plazma) pochłania biopole. Po tygodniu on ci zwraca próbówkę, ty bierzesz ją do badań, a kolesiowi płacisz za umożliwienie ci przeprowadzenia badań 24 zł. A no, tylko że on ci wpłaca kaucję za próbówkę, ale jak po tygodniu zwraca próbówkę, to dostaje kaucję (30 zł) z powrotem. A wiesz już skąd bierzesz kasę na wypłaty po 24 zł dla tych ludzi? Oczywiście pokrywasz to z napływających kaucji. To na luzaku wystarcza, bo roznosi się wieść między ludźmi, każdy chce za frajer zarobić i masz coraz więcej klientów. W momencie jak już jest ich tak dużo, że w kasie masz mnóstwo kasy z kaucji do zwrotu za tydzień, to pryskasz do Izraela. I już. Dobry sposób?
Ktoś może mi zarzucić że namawiam do nieuczciwości. No cóż (ja odpowiem), sposób ten jest klasyką (tzw. piramida) i warto go znać choćby po to, żeby samemu NIE DAĆ SIĘ ZROBIĆ W BAMBUKO.