Nazwa tego miasta budzi mylne skojarzenia [1]. Wydawać by się mogło, iż wzięła się z prostej syntezy dwóch równie prostych słów. To sugeruje z kolei, jakoby Białystok założono na jakimś jasnym (białym) wzgórzu. Chodzi tu jednak o rzekę staczającą się w dół, potok, czyli znaną wszystkim "śledzikom" Białkę. Rzeka Biała, bo o niej tu mowa, była zapewne czystsza za czasów litewskiego księcia Giedymina, który na jej brzegu - jak głosi legenda - założył w 1320 r. zrazu osadę myśliwską, potem gród.
Białystok jednak wzgórza [2] posiadał. Kiedyś mówiono, że jest to "miasto na siedmiu wzgórzach". Dzisiaj bez większego trudu doliczyć się można dwóch. Pierwsze to wzgórze św. Magdaleny z prawosławną, zabytkową kaplicą na jego szczycie (i wyjątkowo szpetnym amfiteatrem wyrosłym u jej boku). Drugie to wzgórze św. Rocha, połączone ze św. Magdaleną ulicą Krakowską. Na tym wzniesieniu w XX-leciu międzywojennym zbudowano "biały" kościół, czy - jak kto woli - "rakietę" z największymi ponoć w mieście schronami. Idąc z "białego" kościoła ul. Lipową, a potem Rynkiem Kościuszki, dochodzimy do Fary, czyli "czerwonego" kościoła (ale o nim później).
Wracając do panów białostockich, po Giedyminie wymienić trzeba: Żmudzina Raczkę Tabutowicza (który władał tą ziemią 1437 - 1450), jego wnuka Mikołaja Rakowicza (sekretarza Aleksandra Jagiellończyka) - za jego życia następuje wzrost osadnictwa nad Białką: w 1514 pojawia się pierwsza wzmianka w dokumentach klasztornych ojców bazylianów z Supraśla dotycząca użytkowania łąk; dalej mamy Piotra Wiesiołowskiego seniora (który otrzymał B-stok w posagu od swej drugiej małżonki, Katarzyny Wołłowiczówny - wdowy po Rakowiczu) oraz Piotra Wiesiołowskiego juniora. "Młodszy" będąc właścicielem miasta (1556 - 1621) wykorzystał rozdawnictwo królewszczyzn czynione przez Zygmunta III Wazę, a zyski przeznaczył na budowę obronnego zamku i barokowego kościoła (to ta biała, niepozorna kaplica przy Farze). Gdy umiera ostatni z Wiesiołowskich - Krzysztof, B-stok w 1645 wchodzi w skład starostwa tykocińskiego i staje się własnością Korony [3]. Starostwo z kolei w 1659 otrzymuje Stefan Czarniecki za zasługi w walce ze Szwedami.
Braniccy herbu Gryf
Gdy córka Czarnieckiego, Aleksandra Katarzyna wniosła w wianie starostwo Janowi Klemensowi Branickiemu, rozpoczął się najbardziej prężny i wszechstronny rozwój Białegostoku. Syn hetmana - Mikołaj - w 1691 uzyskuje od Jana III Sobieskiego prawa miejskie dla Białegostoku [4] i buduje na podwalinach zamku obronnego (dziś odsłanianych przez archeologów w ogrodach [5]) swoją rezydencję. Jednak nadanie ostatecznego kształtu pałacowi, parkom i ogrodom pozostawia ojcu, który urzęduje tu od początku XVIII w. do 1771. "Wersal Podlasia" zachwyca więc po dziś dzień. Przyznać tu trzeba, że J. K. Branicki był jedynym człowiekiem, który miał pomysł na urządzenie miasta. Podobnej smykałki życzyć wypada dzisiejszym urbanistom, czyniącym rozboje na Bojarach (a niedługo pewnie i na Bema).
Czasy saskie to nie tylko sztuka i architektura. To także katastrofy. W 1753 Białystok padł ofiara wielkiego pożaru, który dokonał takich zniszczeń, że zdecydowano się odbudować miasto wg nowego planu opartego na wzorach saskich i francuskich. Z tego okresu pochodzi: ratusz (a właściwie wieża strażacka), dom św. Marcina i zbrojownia (zdaje się dzisiejsze kino Ton).
Zabory
Białystok leżał w środkowej części ziem, które jako ostatnie znalazły się pod zaborami. W 1795 trafił w ręce Prus, by w 1807 po traktacie w Tylży znaleźć się w Rosji wraz z całym Obwodem Białostockim. W 1834 - po Powstaniu Listopadowym - nałożono wysokie cła na granicy Cesarstwa Rosyjskiego i Królestwa Polskiego, a że Obwód posiadał względną autonomię, fabryki supraskie przeniesiono do Białegostoku. Supraśl wkrótce podupadł, a Białystok przeżywał swój rozkwit jako miasto przemysłowe. Dodatkowym bodźcem była budowa kolei warszawsko-petersburskiej w 1862 (wiodła z W-wy przez B-stok i Mazury - po części trasą dzisiejszej "strzały północy", pociągu jadącego do Wrocławia przez... Olsztyn i Poznań). Największe fabryki stały przy ul. Włókienniczej i Częstochowskiej [6]. Na przełomie XIX i XX wieku większość, bo ok. 70 %, mieszkańców miasta stanowili Żydzi zwani Litwakami. Był to klasyczny lumpenproletarial ściśnięty w drewnianych domkach, stojących wzdłuż ulic z rynsztokiem. Wtedy ukształtował się istniejący jeszcze Rynek Sienny (można tu kupić konia lub robura) i rynek na Bojarach (ale ten trudniej znaleźć). W dobie rewolucji to właśnie żydowscy rzemieślnicy stanowili tu główną "siłę uderzeniową". Wielu z nich było anarchistami. Woleli jednak propagandę czynem, niż pisanie :-). Rosjanie zrobili wkrótce pogrom Żydów i po rewolucji nie było śladu. Jeszcze przed odzyskaniem niepodległości w Białymstoku zaczęło przybywać ludności polskiej, co pociągnęło za sobą dyskusje o przyszłości miasta i w konsekwencji upadek idei utworzenia - na wzór Gdańska - Wolnego Miasta Białegostoku. Symbolem tych wydarzeń jest kościół farny, dziś siedziba arcybiskupstwa [7]). Rosjanie oczywiście nigdy nie wydali pozwolenia na jego budowę, ale przepisy dało się obejść robiąc "rozbudowę" białego, barokowego kościółka. O samej Farze powiedzieć mogę tyle [8], że posiada bardzo ładny mur z arkadami, łapki i smoki na wieżach oraz kręte schody na balkon organisty. Mury samej świątyni są wsparte łukowatymi wspornikami. Żeby to wszystko obejrzeć i posłuchać muzyki, trzeba tu przyjść na jakąś super mszę, np. w Sylwestra [9].
Wojny
W czasie zawieruchy wojennej w 1914 lub 16 spłonął dworzec główny. A szkoda [10]. Na pocztówkach (jeszcze z zaborów) widać takie obrazki: damy w kapeluszach popijają kawkę, siedząc przy stole nakrytym obrusem. W poczekalni stoją kwiaty, filary, a sufit jest bogato zdobiony. Wojska polskie weszły do Białegostoku w lutym 1919. Podczas wojny bolszewickiej miasto było pod okupacja niespełna miesiąc, więc straty, tak w ludziach, jak i w budynkach, były niewielkie. Kiedy było już spokojnie nastąpił znaczny wzrost ludności napływającej z pobliskich wsi i miasteczek z 77 do 105 tys. Szedł za tym rozwój budownictwa, rzemiosła i przemysłu - papierniczego, garbarskiego, ale głównie włókienniczego: wówczas było tu aż 28 fabryk, 11 przędzalni i 7 tkalni, co dawało miastu trzecie miejsce w kraju po Łodzi i Bielsku - Białej.
Na początku II Wojny Światowej ratujący się przed Niemcami Żydzi potroili liczbę mieszkańców miasta. Lecz i stąd musieli szybko uciekać po 1941 lub przejść do getta [11]. Mogłoby się wydawać, że po białostockich Żydach został cmentarz na Wygodzie, kilka pomników, tablice pamiątkowe i kawałki płyt nagrobnych wetkniętych zamiast kamieni w murek na skwerku za ratuszem (z Korkiem i Księdzem odszukaliśmy ok. 5 kawałków - na pewno jest ich więcej). Jednak największym żydowskim wkładem w kulturę miasta jest działalność Ludwika Zamenhofa - twórcy esperanto. Białostocczanie (w przeciwieństwie do świata) docenić tego nie potrafią i dlatego nie kupi się tu nigdzie pocztówki z Zamenhofem, zieloną gwiazdą (symbolem esperanto), czy czymś takim.
Jeśli już jesteśmy przy narodowościach [12], to trzeba przyznać, że Polakom dostało się zarówno od sowietów (ci zasiedlali miasto Białorusinami), jak i Niemców (którzy tępili wszystkich bez wyjątku). Powojenne cmentarze na Pietraszach, w Starosielcach, Grabówce czy w Zwierzyńcu (ten powstał już wcześniej, za pierwszej wojny) świadczą o tym najlepiej. Wielu mieszkańców miasta wywieziono na Syberię, do Kazachstanu lub obozów na Ukrainie - praktykowano to zresztą i po wojnie, grabiąc miasto przy okazji z dzieł sztuki, maszyn przemysłowych; okoliczne wsie pacyfikowało NKWD. Wiele osób trzymano w byłym carskim więzieniu na Kopernika.
I po wojnie
Zniszczenia wojenne okazały się ogromne: 75% miasta było zrównane z ziemią, a wśród ocalałych ruin mieszkało ok. 40 tys. ludzi. Z racji, że Wilno i Grodno odpadły do ZSRR, Białystok stał się największym "kresowym" miastem w nowej Polsce. Nie udało się tu jednak przenieść Uniwersytetu Wileńskiego, który odtworzono w dalekim Toruniu. Za komuny miasto powróciło do swych włókienniczych tradycji (pobliskie Fasty, Zakłady "Agnella"). Rozwinął się też przemysł spożywczy, budowlany, szklarski, drzewny, metalowy i elektryczny.
Dzisiejszy Białystok
... to z jednej strony ostatnia, jedenasta aglomeracja w kraju, licząca 283 tys. ludzi, z okropnymi blokowiskami pokroju Antoniuka i Dziesięcin. Z drugiej strony miejscowi twierdzą jednak, że ich miasto to taka wielka wieś. I rzeczywiście. Spacerując choćby po Bojarach (polecam ul. Wróbla), Bema, czy Wygodzie widać sielskie obrazki: ludzie nadal mają tu sady, hodują kury i gołębie, a kartofle trzymają w ziemiankach. Chatki są na ogół drewniane - część ze zdobionymi narożnikami i okiennicami wygląda naprawdę uroczo - zwłaszcza po remoncie. Ale to tylko wyjątki, bo dominuje podpalanie walących się domów w celu wyłudzenia odszkodowania i stawianie kreatur z pustaków. Trudno się dziwić, że niektórym się odechciewa: często nie ma tu kanalizacji i podobnych wynalazków. Nie wyszło nic z planów zrobienia Bojar skansenem miejskim - pomysł dobry, lecz realny jakieś 20 lat temu, a nie teraz. Szkoda, bo główna ulica tej dzielnicy - Słonimska ma stuletni bruk [13], ruch tutaj jest mały, przez co skansen aspirowałby do roli strefy pieszo-rowerowej.