Przez niedostępny dębowy bór przedzierał się myśliwy tropiący dzika. Jak to bywa w sytuacjach, gdy szanse obu stron są wyrównane, po pewnym czasie ofiarą stał się myśliwy i w wyniku gwałtownej walki legł na łagodnym stoku wzgórza pośród szumiącej kniei. Życie młodzieńcowi uratowała piękna dziewczyna i cudowne źródło, z którego czerpała wodę dla obmycia ran i pokrzepienia rannego. Woda ta okazała się panaceum i od tego czasu uleczyła jeszcze niejednego tułacza i pielgrzyma. Tyle legenda o cudownym źródle, bijącym onegdaj opodal dzisiejszego wałbrzyskiego rynku.
Wałbrzych jest nietypowym miastem nie tylko ze względu na swe położenie -znajduje się wśród wzgórz Gór Wałbrzyskich, a niemal w jego środku wznosi się Chełmiec (869 m. n.p.m.)- lecz także na swój charakter. Już na pierwszy rzut oka można rozpoznać w nim miasto fabryczne, wybudowane początkowo w oparciu o przemysł tkacki, a następnie wydobywczy - z tego Wałbrzych słynął przez cały okres PRL-u. Dzielnice porozrzucane są na sporym terenie poprzecinane parkami i lasami. Coś jakby miasto rzucić w środek lasu. Poza w miarę zwartym śródmieściem i Starym Zdrojem reszta dzielnic znajduje się nierzadko w sporym oddaleniu od siebie. Dzielnice sytuowano po prostu najczęściej w oparciu o lokalizację szybów kopalnianych, wiele obecnych dzielnic to niegdysiejsze wsie. Taki rozkład miasta jest dość chaotyczny dzięki czemu z centrum jest bliżej do odrębnego terytorialnie Szczawna niż na dzielnice peryferyjne. Szczawno zresztą z trzech stron otoczone jest Wałbrzychem.
Sama lokalizacja Szczawna też ma wędrującą historię. Początkowo w XIII-XIV wieku Szczawno leżało na terenie dzisiejszej Piaskowej Góry i Szczawienka (dziś dzielnic Wałbrzycha). Najdalej na południe wysuniętym skrawkiem Szczawna, leżącym w granicach dzisiejszego miasta, był młyn na rzece Szczawnik, gdzie ponad 400 lat później urodził się Hauptman, a blisko 100 lat po Hauptmanie przyszło mi mieszkać 30 metrów od jego domu, czy też dawnego młyna jak kto woli.
O Wałbrzychu, Szczawnie, czy w ogóle całym regionie z wsiami Struga, Lubomin, Chełmiec, Zagórze i miasteczkami Walim, Boguszów, czy nawet Świebodzice trudno mówić w oderwaniu od siebie. Nie tylko ze względu na wspomniane wędrujące granice, ale wspólny los i niedalekie odległości od siebie, poprzecinane jedynie wzgórzem, lasem, wąwozem.
Opisując Wałbrzych trudno wyzbyć się osobistego podejścia do niego. Nie chodzi tu o jakiś sentyment, lecz o to, że mówiąc Wałbrzych, nigdy nie mam na myśli owego zaniedbanego miasta, lecz lasy i wzgórza wokół niego. Samo miasto tonie w zieleni. Są tu parki, które ze względu na wielkość w innych miastach nazwanoby lasami. Z kolei skwery są wielkości parków w innych miastach. Z każdego punktu w mieście do najbliższego lasu nie jest dalej niż 5-10 minut spacerem. To niezwykłe położenie potrafili docenić jego pierwsi mieszkańcy, zwąc go Waldenburg, czyli leśne miasto, czy jak kto woli leśne wzgórze. Miasto jak widać lokowane musiało być na prawie niemieckim. Nastąpiło to prawdopodobnie na początku XIV wieku, choć nie zachował się żaden dokument mówiący o nadaniu Wałbrzychowi praw miejskich. Swą beznadziejną, a aktualną do dziś, nazwę miasto uzyskało rzecz jasna po powrocie do macierzy.
Samo miasto trudno mi opisywać w oderwaniu od krainy w której leży. Sudety są dla mnie magiczną krainą z legendami, ze Ślężą i innymi świętymi górami. Niezwykle malownicze ściany ciągną się (dnem morza sprzed 50 milionów lat) od Gór Stołowych przez Broumskie Steny, Adrspaskie i Teplickie Skalne Mesto, by skończyć się na Gorzeszowskich Skałach. Sudety to w końcu góry Liczyrzepy, czyli Karkonosze.
W związku m.in. ze swoją niezwykłością, górami, borami i zamkami - tereny te nie były jednolite etnicznie czy kulturowo. Byli tu Celtowie, podobno jeszcze do późnego średniowiecza, odświeżani z pewnością przez pielgrzymujących tu Walonów, poszukujących skarbów, kamienia filozoficznego, podobnie jak rzesze alchemików i czarnoksiężników zamykających się w tutejszych zamkach i miastach (w pobliskim Grodnie przebywał jeden z tych adeptów magii). Przybywali tu Niemcy zakładający miasta i wsie, podobnie Holendrzy, ale i Czesi. Podczas powstania husyckiego i w jakiś czas po jego pogromie całe gromady husytów szukały tu schronienia przy poparciu pana Książa, Czettritza, między innymi w zamku Cisy (Książański Park Krajobrazowy). Ich obecność dokumentują dziesiątki nazw geograficznych. Sami Piastowie śląscy do końca nie mogli być pewni swego pochodzenia. Przez parę wieków ich panowania dochodziło do koligacji z rodami czeskimi i niemieckimi, choć w sumie, dla siebie samych, ci pierwsi, drudzy i trzeci byli po prostu Ślązakami i być może, jak Piastowie śląscy, do Polski odnosili się nierzadko ze sporą rezerwą. W dobie powstawania idei narodowych zarówno Niemcy, Polacy, jak i Czesi w Ślązakach chcieli widzieć swoich pobratymców, a tymczasem ostatni z Piastów śląskich miał w sobie raptem 1/64 polskiej krwi.
Historia
Wałbrzych i okolice toną w pomrokach dziejów. Nie wiadomo kiedy dokładnie powstała osada, zazwyczaj łączy się ją z powstaniem warowni, a następnie zamku Nowy Dwór na Górze Zamkowej (Park Krajobrazowy Sudetów Wałbrzyskich, obecnie rezerwat). Był on usytuowany na zupełnych peryferiach Wałbrzycha, opodal Góry Borowej, o 14 metrów wyższej od Chełmca. Wielu historyków pierwotne usytuowanie Wałbrzycha umiejscawia opodal tego zamku, co do którego pochodzenia też nie ma pewności. Oficjalnie twierdzi się, że pochodzi z XIII wieku, po wojnie na bramie zamku istniała data z końca XII, czyli zamek istniałby już wówczas, a z pewnością dużo wcześniej istniała tu drewniana warownia.
Co do samego ścisłego umiejscowienia Leśnego Miasta też są rozbieżności. Jeden z pasjonatów regionalnej historii odkrył część murów miejskich w okolicy dzisiejszej dzielnicy Podgórze, w pobliżu rynku (Stary Dwór też leży na Podgórzu, lecz około 3 kilometry dalej). Sami archeolodzy twierdzą, że te tereny to wielka biała plama. Potwierdzają to częste przypadkowe odkrycia. Opodal zamku Książ, po drugiej stronie wąwozu Pełcznicy stoją ruiny Starego Książa. Jeszcze do niedawna uważano te ruiny za sztuczne, wybudowane (na modłę romantyzmu niemieckiego) w XIX wieku. Raptem kilka lat temu odkryto podziemia pochodzące z XI wieku, co wskazywałoby na wcześniejsze pochodzenie od Książa (sugerowałaby to sama nazwa). Z kolei szacuje się, że warownia drewniana była na Starym Książu obecna jeszcze w czasach pogańskich w IX wieku. Przynajmniej w przypadku innych zamków nie ma większych wątpliwości. Cisy leżące niedaleko Książa i Starego Książa wybudowano w XIII wieku, podobnie jak Grodno.
Znaleziska archeologiczne datujące najwcześniejszą bytność człowieka wskazują na IV tysiąclecie przed naszą erą. W okolicach Szczawienka odnaleziono kamienne narzędzia. Dość znaczącego odkrycia dokonano w Szczawnie opodal jednego z pierwszych źródeł. W studni odkryto głowę jelenia liczącą sobie ponad 3,5 tys. lat. Obok przypadkowości odkryć oficjalnej archeologii zdarzają się znaleziska prywatne. Znajomy na Piaskowej Górze znalazł kamienne groty strzał, teściowa w płynącej pod Cisami Czyżynce znalazła skamieniały (kamienny?) koral sporych rozmiarów. Sam z kolei znalazłem kilka rzeczy: najbardziej archaicznie jawił się krąg kamienny na Chełmcu, poza tym na stoku Chełmca znalazłem blaszkę z laski turystycznej z początku wieku, na szkolnym boisku podstawówki 5 pfoenigów z 1917 roku, a na skwerze na którym grywałem za młodu w piłkę wykopaliśmy z kumplami spalone niemieckie dokumenty i klucze.
Za o wiele bardziej znaczącymi znaleziskami biegają niemal masowo po całym regionie poszukiwacze skarbów, bursztynowej komnaty, eksploratorzy poniemieckich śmietnisk, sztolni, tajemniczych budowli III Rzeszy i rozmaitych podziemi. Z tych ostatnich też mam młodzieńcze wspomnienia, penetrowałem okolice Książa właśnie te bardziej podziemne. Jeszcze 10 lat temu opodal studni było wejście do podziemnego korytarza o raczej nowożytnym charakterze. Później, w miarę upływu kilometrów(!) i przeciskania się przez rozmaite dziury w ścianach, dojść można było do chodników świadczących o swym raczej dawnym pochodzeniu. Jedna z odnóg zaprowadziła mnie do baszty zamkowej, inna do piwnicy z ziemniakami, ostatecznie cała wyprawa zakończyła się po paru godzinach wędrówek na tarasach zamkowych, skąd wydostałem się przez dziurę strzelecką w murze zamku.
Takich atrakcji doprawdy nie brak w okolicy, wystarczy wspomnieć sztolnie Walimia, niezbadane podziemia Książa, forty w pobliżu Srebrnej Góry (gdzie ostatnie bojówki niemieckie dotrwały do początku lat 50-tych) czy Kłodzka. Podziemnych sztolni nie brak też w środku lasu pod Chełmcem, to z kolei pozostałości po niektórych budowlach górniczych. Masyw Chełmca doświadczał wiele z aktywności robotniczej tutejszych społeczności. W połowie XIX wieku w wyniku wyzysku na Śląsku wybuchło powstanie tkaczy, ogarnięty nim został też Wałbrzych. Powstanie krwawo tłumione spowodowało ucieczkę powstańców w masyw Chełmca, gdzie się skutecznie ukrywali przed represjami. Od lat 70-tych Chełmiec średnio co parę lat stawał się punktem eksodusu lokalnych grup Świadków Jehowy, szukających schronienia przed końcami świata.
Być może dlatego powstał pomysł zbudowania krzyża na Chełmcu, chociaż odpowiedzialny za tą inicjatywę poseł AWS Leszek Szewc twierdził uparcie, że muszą po prostu coś po sobie w mieście pozostawić. Tak w ogóle to poseł Szewc jest członkiem sejmowej komisji ochrony środowiska, chwali się pracą nad projektem Odra 2006, mającym za pieniądze Unii Europejskiej uregulować (czytaj: zniszczyć) rzekę. Jak przystało na członka owej komisji poseł Szewc twierdzi, że powódź w 1997 była wynikiem dużych opadów, promuje napływ zachodnich korporacji do miasta, ale solidaryzuje się ze związkowcami protestującymi w Seattle. Schizofrenia czy przebiegłość rządzą umysłem posła Szewca - któż to wie.
Powstanie tkaczy śląskich było ostatnim etapem dominacji przemysłu tkackiego, po jego upadku coraz więcej uwagi zaczęto zwracać na przemysł wydobywczy. Tutejsze złoża węgla są najwaloryczniejsze na świecie, ale ze względu na ich położenie ich wydobycie jest nieopłacalne, stąd pierwotnie węgiel wydobywano głównie na zaspokojenie potrzeb lokalnego przemysłu, będącego w tych samych rękach, co i kopalnie. W latach 30-tych duża część kopalń została zamknięta ze względu na nierentowność, ponowny rozkwit przeżyły na nowo w PRL-u.