W tym momencie warto zająć się nieco bardziej ogólną charakterystyką miasta. Jak się rzekło, początki terenów zurbanizowanych powstały na przełomie wieków XIX i XX. Z tamtego i nieco późniejszego (lata 20. i 30.) okresu pochodzi większość tego, co można nieco na wyrost nazwać "starym miastem" (na bezrybiu i rak ryba). Niewiele zostało tego, co stare, głównie dlatego, że przez lata nie dbano o remonty i w końcu zaczęło się walić. Tak było z dzielnicą, która leżała naprzeciwko "Dzielnicy Cudów", ze wspomnianym kinem "Stella" i knajpą "Słowiańska" (ta leżała za ulicą Piłsudskiego, ale była integralną częścią D.C.) - jej wyburzenie było w dużej mierze koniecznością, z racji na stan techniczny budynków. Został budynek po "Słowiańskiej" i... samotny, drewniany dom jednopiętrowy z końca XIX wieku, którego nie pozwolił wyburzyć konserwator zabytków. W tym miejscu zbudowano ohydne osiedle z wielkim sklepem samoobsługowym, teraz budują tam nową halę sportową, wszystko to jest brzydkie jak noc. W opisanych już dzielnicach takich staroci jest niewiele: część "Dzielnicy Cudów" z dawnymi budynkami łaźni, Domu Ludowego i szkoły, "Pałacyk" (obok jest Pomnik Nieznanego Żołnierza z ładnym skwerkiem), jedna kamienica na Żabkach z zakładem fotograficznym na parterze, kilka kamienic na Argentynie i parterowych domów tamże. Kilka starych, ładnych kamienic jest na obrzeżach Centrum, idąc w stronę cmentarza (tuż obok niego znajduje się stary, zaniedbany kirkut, na samym cmentarzu jest trochę ciekawych, zabytkowych pomników nagrobnych), podobnie za nową przychodnią, gdzie mamy dwa kwartały ulic pamiętających międzywojnie, niektóre budynki są jednak w kiepskim stanie, inne - przeciwnie, np. odremontowany na potrzeby jakiejś pomaturalnej "fabryki dyplomów". W pobliżu tychże budynków za przychodnią (ul. Sądowa), mieści się też zabytkowy gmach szkoły podstawowej nr 4, wybudowany przed I wojną światową. Oprócz tego jedna stara kamienica na początku Rolniczej, kilka przy ulicy nieopodal targowiska ("Rynek" - w czwartki i niedziele), niedaleko mojej szkoły średniej, czyli w okolicach jednej z bram wjazdowych do huty oraz między szkołą a centrum (biura ZOZ-u w dawnej i obecnej - po reformie - siedzibie Starostwa Powiatowego), budynki dawnej Szkoły Rzemieślniczej (dziś warsztaty dla uczniów) koło szpitala, od biedy też budynek innego liceum, im. Żeromskiego, choć to już powojenna sprawa. Są to jednak budynki rozproszone, nie tworzące jakiejś ładnej przestrzeni.
Większe, bardziej sensowne resztki starego miasta można napotkać gdzie indziej. To przede wszystkim ulica 3 maja (ex-Adolf Hitler Strasse i ulica Józefa Stalina) i jej przedłużenie: ul. Kościuszki, biegnąca od dworca w stronę (mniej więcej) Starej Bawełny, oraz ulica Marszałkowska z przyległościami. Ulica 3 maja była już przed wojną główną arterią miasta - tu mieściły się najlepsze sklepy, lokale firm, kancelarie, kawiarnie, restauracje, kino, siedziba teatru lalkowego, hotel itp. Do dzisiaj zachowało się kilka starych budynków: gmach byłej poczty (tuż obok była druga, wielka kamienica, ale po pożarze w latach 80. wyburzono ją i mieści się tu parking), kilka pomniejszych budynków, tzw. "Złoty Róg", czyli kamienica na rogu 3 maja i Powstańców Śląskich, ze znajdującym się tam od lat sklepem spożywczym. Nowa poczta główna też mieści się w przebudowanej starej kamienicy, naprzeciwko jest tzw. Wiola (od przedwojennej kawiarni "Violetta"), czyli kamienica, gdzie znajdował się przez wiele lat podłej marki i reputacji Hotel "Victoria". Od 3 maja odchodzi ulica Powstańców Śląskich, przy której znajduje się nowa przychodnia lekarska, po drugiej zaś stronie, za zjazdem z wiaduktu, mamy park miejski, stosunkowo ładny, choć niewielki. Przepływa przez niego Warta, w parku znajduje się powstała w latach 30. kawiarnia "Bocianówka", nieco dalej, między rzeką a stadionem, jest Miejski Ośrodek Kultury, a za ulicą Leśną - Urząd Miasta oraz przedwojenna jeszcze odlewnia "EE" (przed wojną "Emil Erbe"; gdy komuniści zmienili jej nazwę po wojnie, z zagranicy wróciły wysłane tam i zakontraktowane produkty, wraz z oświadczeniem, że oni innych towarów niż od Erbego nie kupią - mówiło to sporo o renomie firmy). Ulicę 3 maja oddziela od ul. Kościuszki biegnący nad ulicą i torami kolejowymi wiadukt z trasą samochodową prowadzącą ku wylotówce na Porębę, Siewierz i Katowice oraz przepływająca pod ulicą Warta. Przy Kościuszki znajduje się krótki ciąg starych budynków, na ścianie jednego z nich mieści się tablica pamiątkowa ku czci pomordowanych przez hitlerowców członków organizacji niepodległościowej "Płomień", którzy mieli tu konspiracyjne zebrania. Następnie mamy jedną z najładniejszych budowli w mieście, czyli kościół p.w. św. Piotra i Pawła, powstały na przełomie wieków, trójnawowy, zbudowany na planie krzyża łacińskiego, w stylu tzw. polskiego gotyku z elementami neogotyckimi, z czerwonej cegły. Dzisiaj jest to główna świątynia w mieście, kolegiata. Naprzeciw kościoła, do torów kolejowych, rozciąga się park z przepływającą Wartą. Za kościołem, idąc w stronę ul. Blanowskiej, mamy wspomniany już "Pałacyk" i wjazd na byłą "Dzielnicę Cudów", po drugiej stronie ulicy, na obrzeżach parku - kaplicę.
Na 3 maja, naprzeciw poczty, pod torami znajduje się przejście podziemne na ul. Marszałkowską, drugie podobne jest wzdłuż koryta Warty w parku. Ulica Marszałkowska z przyległymi do niej ulicami (Porębska, Górnośląska, Hoża, Apteczna, uliczki zbiegające się na Placu Jarosława Dąbrowskiego, czyli tzw. "Małym Rynku") są najlepiej zachowanym fragmentem starego miasta. To wąska ulica, zabudowana z obu stron rzędami dwu- i trzypiętrowych kamienic, dzisiaj jedna z głównych ulic handlowych. Jako jedyne miejsce w mieście posiada resztki klimatu z dawnych czasów: starzy ludzie w oknach, wygrzewające się w słońcu psy i koty, drobni złodzieje i pijaczkowie po bramach, bandy brudnych wyrostków, jakiś taki trudny do opisania spokój. To w pewnej mierze zasługa ograniczonego na tym odcinku ruchu samochodowego. Przed wojną Marszałkowska była zamieszkana głównie przez Żydów, którzy stanowili wówczas ok. 20% mieszkańców Zawiercia, w czasie wojny utworzono tu getto, w mocno uszkodzonym przez hitlerowców budynku synagogi powstał po wojnie Polmozbyt. Marszałkowska w najmniejszym stopniu została dotknięta modernizacją - właściwie ciąg kamienic jest nienaruszony. Podobnie z okolicznymi uliczkami: Górnośląska, oprócz salonu Fiata, również ma zachowaną oryginalną substancję architektoniczną, Plac Jarosława Dąbrowskiego - poza pawilonem meblowym - również. Najbardziej przerobiono Porębską - i dlatego wygląda najgorzej ze wszystkich tych ulic. Na Marszałkowskiej są i były najlepsze, najbardziej klimatyczne lokale w mieście: antykwariat (dziś byle jaka księgarnia), cepelia, sklepik warzywniczo-spożywczy w rodzaju tych, które zwalczano w ramach "bitwy o handel" w latach 40., podobny w swej naturze sklepik z artykułami... odpustowymi (czyli kolorowe, plastikowe badziewie w rodzaju rewolwerów, gwiazd szeryfa, kart do gry "Flirt", kapiszonów itp.). To były ulubione miejsca naszych młodzieńczych wypraw, gdy jeszcze baliśmy się, by nie dostać po buzi od tamtejszych wyrostków, którzy w ten sposób mścili się za baty zbierane w międzyszkolnych zawodach piłkarskich. Na Aptecznej warto zwrócić uwagę na leżącą w podwórzu, widoczną lepiej z oddalenia, niewielkiej wysokości wieżę zakończoną niczym średniowieczna baszta - żeby było bardziej zagadkowo to nie jest to pałacyk nowobogackiego kretyna, lecz budowla powstała dość dawno, niestety nie wiem w jakim celu, być może wieża ciśnień, choć w porównaniu z innymi tego typu budowlami wydaje mi się za niska. Do dzisiaj Marszałkowska jest moim najbardziej ulubionym miejscem w całym mieście, ode mnie szybkim krokiem idzie się tu 15 minut.
Marszałkowska kończy się na tzw. Starym Rynku, miejscu krzyżowania się kilku ulic i Warty. Teraz jest to miejsce zupełnie bez wyrazu ze względu na wyburzenie w różnych okresach części domów, natężony ruch samochodowy itp., ale ze starych fotografii wiem, że było tu kiedyś pięknie. Z tamtych czasów pozostała betonowa balustrada mostu na rzece i... niemal nic więcej. Ze Starym Rynkiem wiąże się inna część starego miasta. W jedną stronę, idąc ku kościołowi Piotra i Pawła i Żabkom, mamy naprzeciwko budynek tzw. Starej Bawełny, czyli Towarzystwa Akcyjnego Zawiercie - jednego z pierwszych wielkich przedsiębiorstw w mieście. Dzisiaj są tam m.in. salon Daewoo (zeszpecił całość wielkimi szybami wystawowymi) i Urząd Pracy, ale ogólny wygląd budynku zachowano, zza niego strzela w niebo ogromny komin, widoczny z każdego miejsca w mieście. Dalej mamy most kolejowy i przejście pod nim, po prawej dwie stare kamienice i wejście do parku, po lewej kilka kamienic, uliczkę pełną starych domów (m.in. budynek dawnego gimnazjum), wiekową kamienicę wzdłuż torów - to wszystko minęlibyśmy idąc stąd do wspomnianej knajpy "u Ciosa" na Szerokiej (stamtąd też odchodzi w kierunku Borowego Pola, wzdłuż torów, ulica Łukaszka, dziś Stefanii, gdzie również zachowało się kilka starych budynków wielo- i jednorodzinnych; u zbiegu Szerokiej i Stefanii jest ładny placyk). Jeśli natomiast ze Starego Rynku pójdziemy w lewo, to będziemy przez chyba 500 metrów iść cały czas wzdłuż murów Starej Bawełny (starej, bo nową w podmiejskiej dzielnicy "Przyjaźń" zbudowano w latach bodaj 70. przy udziale NRD-owców, dlatego koleżanka mojej mamy z pracy nazywa się Szaumkessel :-)). Po Bawełnie została dziś praktycznie nazwa i budynek: na jej terenie mieszczą się różne składy, hurtownie, drobne firmy wszelkiej maści, jedynie niewielka spółka kontynuuje tradycje branży włókienniczej, od tyłu, od strony torów kolejowych wyburzono już wiele dawnych budynków fabrycznych, dzisiaj niepotrzebnych nikomu. Ale to wszystko mamy po prawej stronie ulicy - po lewej jest boisko piłkarskie, dzisiaj gra tu druga drużyna Warty Zawiercie (na dziś: III liga - gdy mowa o pierwszej drużynie) i trampkarze, kiedyś był to stadion klubu sportowego "Włókniarz". Przed stadionem wznosi się były klubowy budynek, zdewastowany, choć chyba właśnie wykupiony przez kogoś i remontowany. Następnie mamy od budynku Bawełny nadziemny korytarz nad ulicą, łączący fabrykę z budynkiem chyba niegdyś biurowym, z ładnym przejściem pod arkadami. Później napotkamy po tej stronie m.in. kilka starych domów i uliczek odchodzących w kierunku Szkolnej. Gdy po prawej skończy się fabryka, mamy mini-osiedle robotniczych domów z pierwszej dekady XX wieku (na ścianie jednego z domów jest wyryta ładnym pismem data 1908 r.). Później już niewiele atrakcji z dawnych czasów, jedynie kilka przedwojennych domów jednorodzinnych, w tym jeden naprawdę ładny, z czerwonej cegły. I już jesteśmy z powrotem na Borowym Polu, lub - jeśli odbijemy nieco w lewo - najpierw na Małym Zawierciu, gdzie teraz mieszkam, a idąc dalej - na Marciszowie. Oba te miejsca nie są w żaden sposób atrakcyjne, jedynie na Marciszowie warto zwrócić uwagę na zapuszczony budynek starego, chyba z początku XX wieku, młyna przy Warcie. Te dzielnice leżą na skraju miasta, z jednej strony są pola ciągnące się przez wysypisko śmieci do Poręby, z drugiej Warta, łąki, rachityczne laski, a dalej tory, przez które na skróty podąża się na Borowe Pole. Za moim domem jest oczyszczalnia ścieków, na której terenie powstał kilka lat temu staw, okolica to dość jeszcze dzika i przyjemna (dzięki zakazowi budowy w strefie ochronnej oczyszczalni), zanim się ogrodziliśmy cały czas odwiedzały nas zające, bażanty, kilka razy w zimie pod dom podeszły sarny.